ROZDZIAŁ 2
Emily
Kolejny dzień nie różniący
się od pozostałych. Ten sam poranek, te same czynności w dzień, ten sam
wieczór, mam już tego dość. Jak każda nastolatka chciałabym się spotkać z
koleżankami, pójść na domówkę lub do klubu czy po prostu wyjść na zewnątrz
spojrzeć w niebo, pooddychać świeżym powietrzem jednak o tym mogę jedynie
pomarzyć. Każda myśl o wolności, o dawnym życiu którego nie doceniałam wywołuje
na mojej twarzy wodospad łez. Chociaż nie wiem jak bardzo chciałabym nie płakać
nie potrafię przestać. Nienawidzę siebie za to, że jestem tak słaba.
Była noc, a ja nie mogłam
zasnąć przez natłok myśli. Obracałam się w każdą możliwą stronę chcąc choć na
chwilę zasnąć. Leżąc tak i patrząc w sufit po dość
długim rozmyślaniu postanowiłam, że nie zostawię tak tego, muszę coś zrobić by
nie żyć w taki sposób nie wiadomo jak długo jeszcze. Przez głowę przeszła mi
myśl ucieczki. Odtrąciłam ją gdyż wydawała mi się niebezpieczna, nie chce
nawet sobie wyobrażać co zrobiłby ze mną ojciec gdyby mnie przyłapał na
ucieczce lub by się zorientował, że nie ma mnie w domu i by mnie znalazł.
Byłoby o wiele gorzej niż jest teraz ale wszystkie starania wymyślenia innego
sposobu poszły na marne przez tkwiący w głowie pierwszy pomysł, który z czasem
podobał mi się coraz bardziej. Myślałam nad plusami i minusami, nad tym gdzie
ewentualnie mogłabym uciec, co zrobiłabym gdyby mnie przyłapał i tak dalej.
Postanowiłam, że zrobię to, jeszcze nie wiem kiedy ale zrobię to. Byłam coraz
pewniejsza swojej decyzji lecz coś ciągle mnie blokowało, znowu miałam przed
oczami czarne scenariusze tego co mogłoby się stać. Bałam się ale jeżeli nie
spróbuje będę żałować. Mama zawsze mi powtarzała abym korzystała z życia
każdego dnia bo nigdy nie wiadomo kiedy może się skończyć. Dzięki wspomnieniu o
rodzicielce nabrałam siły i odwagi. Myślę, że może mi się udać. Po uspokojeniu
chaosu znajdującego się w mojej głowie udało mi się usnąć.
Podczas snu wydawało mi
się jakbym wpadła do wody lub została nią oblana, a chwile później poczułam
straszliwy ból na twarzy. Natychmiast się przebudziłam i pomyślałam, że był to
niezwykle realistyczny sen jednak to wszystko okazało się prawdą. Nad moim
łóżkiem stał ojciec z pustą butelką po wodzie co wyjaśniłoby to, że jestem cała
mokra oraz dotykając policzka zdałam sobie sprawę z tego, że mnie naprawdę
uderzył. Jego twarz wyrażała gniew, do którego byłam już przyzwyczajona lecz
nie wiedziałam czym był spowodowany tym razem dopóki nie spojrzałam na zegarek
wskazujący godzinę 9.
- Przepraszam tato, nie
mogłam zasnąć, udało mi się dopiero nad ranem. – po krótkich wyjaśnieniach
chciałam wstać i od razu udać się do kuchni zrobić szybko śniadanie ale
uniemożliwił mi to pchając mnie z powrotem na materac.
- Myślisz, że zwykłe
przepraszam wystarczy? – jad z jego ust wyczuwalny był z daleka, a wzrokiem zabiłby
gdyby mógł. – Przez ciebie spóźnię się do pracy pieprzona córeczko. – mówiąc
szarpał mnie za ramiona, a po próbie wyrwania się z wielkim zamachem uderzył
mnie w to samo miejsce co wcześniej przez co ból się zwiększył, który wywołał u
mnie płacz. Nie potrafiłam być silna, każde kolejne uderzenie coraz bardziej
rozrywało mnie od środka jednak dalej trzymałam się planu ucieczki.
- Przestań ryczeć i idź mi
zrób te pieprzone śniadanie. – puścił mnie po czym wyszedł z mojego pokoju.
Otarłam łzy z twarzy i nie zwracając uwagi na mokre ciuchy szybkim krokiem
poszłam do kuchni. Wyciągnęłam patelnie z dolnej szuflady, kilka jajek z
lodówki i zabrałam się za zrobienie jajecznicy oraz czegoś do popicia. Po
usmażeniu nałożyłam jedzenie na talerz, a przegotowaną wodą zalałam kubek z
wsypaną wcześniej kawą.
- Smacznego i jeszcze raz
przepraszam. – postawiłam śniadanie na stole i cofnęłam się kilka kroków w tył.
Miałam nadzieje, że przez ponowne przeprosiny choć trochę złagodnieje.
- Zejdź mi z oczu. – wzrok
skierował na talerz od razu zabierając się za konsumowanie posiłku i czytanie
codziennej gazety. Cicho westchnęłam i pobiegłam do swojego pokoju w celu
przebrania się w suche ciuchy ale najpierw postanowiłam wziąć kąpiel. Podeszłam
do lustra w łazience i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki, fioletowy
siniak umieszczony na połowie twarzy. Dotknęłam go lekko opuszkami palców lecz
od razu cofnęłam rękę. Ból był potworny. Czy ten człowiek ma dłonie ze stali?
Nigdy nie spodziewałabym się że to może tak cholernie boleć. Próbując nie
zwracać uwagi na piekące miejsce rozebrałam się z piżamy która w dalszym ciągu
była wilgotna i wrzuciłam ją do kosza na brudną bieliznę. Weszłam do wanny
wypełnionej już do połowy wodą. Sięgnęłam po gąbkę i płyn do kąpieli, który
nalałam na przedmiot i od razu zaczęłam go wcierać w skórę. Usłyszałam dość
mocne trzaśnięcie drzwi co oznaczało, że potwór zwany moim ojcem wyszedł do pracy.
Po umyciu wygodnie rozłożyłam się na całej powierzchni wanny relaksując się być
może ostatni raz w najbliższym czasie. Woda po jakimś czasie znacznie się
ochłodziła dlatego z niechęcią wstałam, sięgnęłam po ręcznik i wyszłam stając
na niewielkim dywaniku. Wytarłam się i założyłam wcześniej naszykowaną bieliznę
oraz ciuchy czyli czarne szorty i luźną białą bokserkę. Włosy po wysuszeniu
ułożyły się w lekkie fale więc je tak zostawiłam.
Po dzisiejszej sytuacji z
rana jestem pewniejsza mojego pomysłu z ucieczką. Jestem zdeterminowana i
gotowa do tego jak nigdy wcześniej. Nie dopuszczę aby jeszcze kiedykolwiek mnie
dotknął.
Skierowałam się do szafy
by znaleźć mój stary plecak, który nosiłam do szkoły. Chciałam zabrać się jak
najszybciej za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. W tym momencie nie liczyło
się dla mnie nic innego jak uciec jak najdalej od tego człowieka. Uczono mnie
bym żyła chwilą i jak najlepiej wykorzystała dotychczasowe życie więc tak też
zrobię od dzisiaj. Zrobię wszystko by zmienić moje teraźniejsze życie i nic
mnie przed tym nie powstrzyma.
- Tu jesteś – powiedziałam
do siebie gdy w końcu go ujrzałam leżącego pod stertą rzeczy. Od razu go
wyciągnęłam i otrzepałam z kurzu. Spojrzałam na zegarek by sprawdzić ile
zostało mi czasu. Mam trzy godziny jeśli nie przyjedzie wcześniej więc nie
marnując ani minuty zabrałam się za pakowanie.
Było trudniej niż
przypuszczałam. Nie wiedziałam co wziąć, a co zostawić. Jak już wiedziałam co wezmę
to nie mogłam się ze wszystkim zmieścić. Nigdy nie lubiłam się pakować, zawsze
pomagała mi mama jak gdzieś wyjeżdżałam ale to chyba normalne u każdej
rodzicielki. Czasami po prostu sama za to się zabierała mówiąc, że ona zrobi to
lepiej i teraz jest tego skutek.
Po około godzinie z
wielkim trudem skończyłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu żeby upewnić się
czy o niczym nie zapomniałam. Przypomniało mi się, że w szkatułce trzymałam
odłożone pieniądze więc czym prędzej do niej podeszłam. Wzięłam ją do ręki i
otworzyłam. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam jej całą zawartość. Zabrałam je i
schowałam do portfela, który od razu umieściłam w plecaku. Podniosłam telefon z
łóżka i wsadziłam go do kieszeni szortów oraz założyłam bluzę i adidasy.
Wyszłam z pokoju kierując się do kuchni by zjeść prawdopodobnie ostatni porządny posiłek w ciągu kilku najbliższych dni.
Hej!
Kolejny rozdział za nami. Jeśli przeczytałeś zostaw po sobie komentarz, chciałabym znać wasze zdanie na temat tego opowiadania.
Do następnego! ♥
Świetny rozdział, chociaż szkoda, że opisałaś tylko jedną bohaterkę.. :)) Mam nadzieję, że przybije czytelników :) @teamBash_
OdpowiedzUsuńRozdział w miarę fajny, mam nadzieję ze w następnym pojawi się główny bohater:)
OdpowiedzUsuńZ nniecierpliwością czekam na nowt
@magda_nivanne