16.10.2014


ROZDZIAŁ 2

Emily

Kolejny dzień nie różniący się od pozostałych. Ten sam poranek, te same czynności w dzień, ten sam wieczór, mam już tego dość. Jak każda nastolatka chciałabym się spotkać z koleżankami, pójść na domówkę lub do klubu czy po prostu wyjść na zewnątrz spojrzeć w niebo, pooddychać świeżym powietrzem jednak o tym mogę jedynie pomarzyć. Każda myśl o wolności, o dawnym życiu którego nie doceniałam wywołuje na mojej twarzy wodospad łez. Chociaż nie wiem jak bardzo chciałabym nie płakać nie potrafię przestać. Nienawidzę siebie za to, że jestem tak słaba.
Była noc, a ja nie mogłam zasnąć przez natłok myśli. Obracałam się w każdą możliwą stronę chcąc choć na chwilę zasnąć. Leżąc tak i patrząc w sufit po dość długim rozmyślaniu postanowiłam, że nie zostawię tak tego, muszę coś zrobić by nie żyć w taki sposób nie wiadomo jak długo jeszcze. Przez głowę przeszła mi myśl ucieczki. Odtrąciłam ją gdyż wydawała mi się niebezpieczna, nie chce nawet sobie wyobrażać co zrobiłby ze mną ojciec gdyby mnie przyłapał na ucieczce lub by się zorientował, że nie ma mnie w domu i by mnie znalazł. Byłoby o wiele gorzej niż jest teraz ale wszystkie starania wymyślenia innego sposobu poszły na marne przez tkwiący w głowie pierwszy pomysł, który z czasem podobał mi się coraz bardziej. Myślałam nad plusami i minusami, nad tym gdzie ewentualnie mogłabym uciec, co zrobiłabym gdyby mnie przyłapał i tak dalej. Postanowiłam, że zrobię to, jeszcze nie wiem kiedy ale zrobię to. Byłam coraz pewniejsza swojej decyzji lecz coś ciągle mnie blokowało, znowu miałam przed oczami czarne scenariusze tego co mogłoby się stać. Bałam się ale jeżeli nie spróbuje będę żałować. Mama zawsze mi powtarzała abym korzystała z życia każdego dnia bo nigdy nie wiadomo kiedy może się skończyć. Dzięki wspomnieniu o rodzicielce nabrałam siły i odwagi. Myślę, że może mi się udać. Po uspokojeniu chaosu znajdującego się w mojej głowie udało mi się usnąć.
Podczas snu wydawało mi się jakbym wpadła do wody lub została nią oblana, a chwile później poczułam straszliwy ból na twarzy. Natychmiast się przebudziłam i pomyślałam, że był to niezwykle realistyczny sen jednak to wszystko okazało się prawdą. Nad moim łóżkiem stał ojciec z pustą butelką po wodzie co wyjaśniłoby to, że jestem cała mokra oraz dotykając policzka zdałam sobie sprawę z tego, że mnie naprawdę uderzył. Jego twarz wyrażała gniew, do którego byłam już przyzwyczajona lecz nie wiedziałam czym był spowodowany tym razem dopóki nie spojrzałam na zegarek wskazujący godzinę 9.
- Przepraszam tato, nie mogłam zasnąć, udało mi się dopiero nad ranem. – po krótkich wyjaśnieniach chciałam wstać i od razu udać się do kuchni zrobić szybko śniadanie ale uniemożliwił mi to pchając mnie z powrotem na materac.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam wystarczy? – jad z jego ust wyczuwalny był z daleka, a wzrokiem zabiłby gdyby mógł. – Przez ciebie spóźnię się do pracy pieprzona córeczko. – mówiąc szarpał mnie za ramiona, a po próbie wyrwania się z wielkim zamachem uderzył mnie w to samo miejsce co wcześniej przez co ból się zwiększył, który wywołał u mnie płacz. Nie potrafiłam być silna, każde kolejne uderzenie coraz bardziej rozrywało mnie od środka jednak dalej trzymałam się planu ucieczki.
- Przestań ryczeć i idź mi zrób te pieprzone śniadanie. – puścił mnie po czym wyszedł z mojego pokoju. Otarłam łzy z twarzy i nie zwracając uwagi na mokre ciuchy szybkim krokiem poszłam do kuchni. Wyciągnęłam patelnie z dolnej szuflady, kilka jajek z lodówki i zabrałam się za zrobienie jajecznicy oraz czegoś do popicia. Po usmażeniu nałożyłam jedzenie na talerz, a przegotowaną wodą zalałam kubek z wsypaną wcześniej kawą.
- Smacznego i jeszcze raz przepraszam. – postawiłam śniadanie na stole i cofnęłam się kilka kroków w tył. Miałam nadzieje, że przez ponowne przeprosiny choć trochę złagodnieje.
- Zejdź mi z oczu. – wzrok skierował na talerz od razu zabierając się za konsumowanie posiłku i czytanie codziennej gazety. Cicho westchnęłam i pobiegłam do swojego pokoju w celu przebrania się w suche ciuchy ale najpierw postanowiłam wziąć kąpiel. Podeszłam do lustra w łazience i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki, fioletowy siniak umieszczony na połowie twarzy. Dotknęłam go lekko opuszkami palców lecz od razu cofnęłam rękę. Ból był potworny. Czy ten człowiek ma dłonie ze stali? Nigdy nie spodziewałabym się że to może tak cholernie boleć. Próbując nie zwracać uwagi na piekące miejsce rozebrałam się z piżamy która w dalszym ciągu była wilgotna i wrzuciłam ją do kosza na brudną bieliznę. Weszłam do wanny wypełnionej już do połowy wodą. Sięgnęłam po gąbkę i płyn do kąpieli, który nalałam na przedmiot i od razu zaczęłam go wcierać w skórę. Usłyszałam dość mocne trzaśnięcie drzwi co oznaczało, że potwór zwany moim ojcem wyszedł do pracy. Po umyciu wygodnie rozłożyłam się na całej powierzchni wanny relaksując się być może ostatni raz w najbliższym czasie. Woda po jakimś czasie znacznie się ochłodziła dlatego z niechęcią wstałam, sięgnęłam po ręcznik i wyszłam stając na niewielkim dywaniku. Wytarłam się i założyłam wcześniej naszykowaną bieliznę oraz ciuchy czyli czarne szorty i luźną białą bokserkę. Włosy po wysuszeniu ułożyły się w lekkie fale więc je tak zostawiłam.
Po dzisiejszej sytuacji z rana jestem pewniejsza mojego pomysłu z ucieczką. Jestem zdeterminowana i gotowa do tego jak nigdy wcześniej. Nie dopuszczę aby jeszcze kiedykolwiek mnie dotknął.
Skierowałam się do szafy by znaleźć mój stary plecak, który nosiłam do szkoły. Chciałam zabrać się jak najszybciej za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. W tym momencie nie liczyło się dla mnie nic innego jak uciec jak najdalej od tego człowieka. Uczono mnie bym żyła chwilą i jak najlepiej wykorzystała dotychczasowe życie więc tak też zrobię od dzisiaj. Zrobię wszystko by zmienić moje teraźniejsze życie i nic mnie przed tym nie powstrzyma.
- Tu jesteś – powiedziałam do siebie gdy w końcu go ujrzałam leżącego pod stertą rzeczy. Od razu go wyciągnęłam i otrzepałam z kurzu. Spojrzałam na zegarek by sprawdzić ile zostało mi czasu. Mam trzy godziny jeśli nie przyjedzie wcześniej więc nie marnując ani minuty zabrałam się za pakowanie.
Było trudniej niż przypuszczałam. Nie wiedziałam co wziąć, a co zostawić. Jak już wiedziałam co wezmę to nie mogłam się ze wszystkim zmieścić. Nigdy nie lubiłam się pakować, zawsze pomagała mi mama jak gdzieś wyjeżdżałam ale to chyba normalne u każdej rodzicielki. Czasami po prostu sama za to się zabierała mówiąc, że ona zrobi to lepiej i teraz jest tego skutek.

Po około godzinie z wielkim trudem skończyłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu żeby upewnić się czy o niczym nie zapomniałam. Przypomniało mi się, że w szkatułce trzymałam odłożone pieniądze więc czym prędzej do niej podeszłam. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam jej całą zawartość. Zabrałam je i schowałam do portfela, który od razu umieściłam w plecaku. Podniosłam telefon z łóżka i wsadziłam go do kieszeni szortów oraz założyłam bluzę i adidasy. Wyszłam z pokoju kierując się do kuchni by zjeść prawdopodobnie ostatni porządny posiłek w ciągu kilku najbliższych dni.


Hej!
Kolejny rozdział za nami. Jeśli przeczytałeś zostaw po sobie komentarz, chciałabym znać wasze zdanie na temat tego opowiadania. 
Do następnego! ♥

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, chociaż szkoda, że opisałaś tylko jedną bohaterkę.. :)) Mam nadzieję, że przybije czytelników :) @teamBash_

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział w miarę fajny, mam nadzieję ze w następnym pojawi się główny bohater:)
    Z nniecierpliwością czekam na nowt
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń