25.10.2014


ROZDZIAŁ 3

Po zjedzeniu posiłku odłożyłam naczynia do zlewu natychmiast je myjąc. Po wykonanej czynności usiadłam na kanapie w salonie. Pierwszy raz od dłuższego czasu ogarnęło mnie przerażenie. Co jeśli mi się nie uda? To przecież będzie mój oficjalny koniec. Po dłuższym namyśle wstałam.
- Raz się żyje. – powiedziałam do siebie. Założyłam plecak na plecy i postanowiłam wyjść z domu tylnym wyjściem. Opuszczając budynek szybko ale dokładnie zamknęłam drzwi. Odwróciłam się w stronę ogrodu.
Nie wierzę, że tu jestem, wyszłam na dwór mimo zakazu ojca. Nareszcie się mu przeciwstawiłam. Od tak dawna nie oddychałam świeżym powietrzem, nie obserwowałam zachodu słońca. Nawet ostatnio zaczęłam tęsknić za deszczem, który potrafił mnie zmoczyć do suchej nitki, a także za kolorową tęczą pojawiającą się po burzy. Z rozmyśleń wyrwały mnie odgłosy ptaków znajdujących się na pobliskim drzewie. Mogłabym słuchać ich pięknego śpiewu całymi dniami jednak nie po to wyszłam z domu. Zostało mi nie wiele czasu więc zaczęłam się rozglądać za wyjściem jednak jedynym sposobem było przeskoczenie przez płot. Prościej by było opuścić posesje głównym wyjściem lecz nie chcę ryzykować. W każdej chwili może przyjechać mężczyzna, którego niedawno nazywałam tatą teraz jest dla mnie zwykłym śmieciem. Rozejrzałam się po ogrodzie i znalazłam idealne wyjście poprzez wspinaczkę po drzewie. Zbliżyłam się do pnia gdy nagle usłyszałam dźwięk silnika niebezpiecznie blisko, który po chwili zgasł. Przełknęłam ślinę, która zebrała mi się w gardle i powoli odwróciłam głowę w stronę podjazdu, na którym stał samochód. Poczułam jakby mi serce stanęło. To był on, wyszedł z auta i skierował się w stronę domu jednak zatrzymał się na chwilę i zaczął szperać po kieszeniach. Po chwili wyciągnął telefon i go odebrał. Wyglądało to na dłuższą rozmowę więc miałam chwilę czasu by uciec ale nie potrafiłam. Stałam pod drzewem ciągle patrząc na mężczyznę z oczami otwartymi do granic możliwości. W końcu dotarło do mnie to co właśnie się dzieje i nie mogę się teraz poddać. Być może jest to moja jedyna szansa. Złapałam wyglądającą na solidną gałąź i zaczęłam się wspinać łapiąc kolejne znajdujące się nad moją głową. Zwróciłam wzrok w stronę podjazdu z nadzieją, że on wciąż tam stoi jednak jego tam nie było. Zaczęło mi walić serce, a ręce pocić. Rozejrzałam się po podwórku ale nigdzie go tu nie było, wszedł do domu to pewne. Wystarczy chwilka żeby zorientował się że mnie nie ma w środku. Mam coraz mniej czasu więc złapałam kolejną gałąź i wspięłam się wyżej. Nagle usłyszałam gwałtowne otwarcie drzwi, które uderzyły o ścianę. Stał w progu rozglądając się. Wie, że wyszłam z domu lub co gorsze, że uciekłam. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego.
Już miałam wejść na płot by później z niego skoczyć jednak coś mnie trzymało, spojrzałam co to takiego. Miałam nadzieje, że zahaczyłam o gałąź jednak to byłoby zbyt piękne żeby było prawdziwe. Pode mną stał ojciec trzymający mnie za bluzę.
- Dokąd ty się wybierasz co? – krzyknął swoim donośnym głosem. Chciałam mu się wyrwać, kopałam go w klatkę piersiową jednak on był silniejszy. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach.
- Nie zdajesz sobie nawet sprawy jaki błąd popełniłaś – mówiąc to pociągnął mnie, tracąc równowagę spadłam z drzewa uderzając plecami o ziemię. Ból był potworny.
Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej ale on od razu złapał mnie za przedramię gwałtownie podnosząc i kierując w stronę domu.
- Puść mnie, nigdzie z tobą nie idę. – próbowałam się wyrwać, krzyczałam z całych sił o pomoc ale nikt mnie nie słyszał.
- Zamknij się. – wysyczał mocniej ściskając moje ramię przez co traciłam czucie w ręce. Wszystkie próby wyrwania się mu nie poskutkowały więc z czystej nienawiści i złości splunęłam mu w twarz. Normalnie bym tego żałowała jednak w tym momencie dostał to na co zasłużył. Nie spodziewał się takiego ruchu z mojej strony, widać było zaskoczenie na jego twarzy lecz po chwili złość.
- Pożałujesz tego. – powiedział zaciskając szczękę. Pociągnął mnie za włosy by mieć lepszy dostęp do mojej twarzy. Kręciłam głową we wszystkie strony jednak to nic nie dało. W przeciągu chwili poczułam przeraźliwy ból w okolicy oka.  Gdyby nie to, że mnie trzymał upadłabym z powodu nasilających się zawrotów głowy. Próbowałam podnieść powieki jednak nie mogłam, były zbyt ciężkie. Wolną ręką złapałam za pulsujące miejsce.
- Nienawidzę cię. – szepnęłam z braku sił by wypowiedzieć to głośniej. Weszliśmy do domu. Wiedziałam, że to dopiero początek. Pchnął za nami drzwi, które z nadmierną prędkością trzasnęły, a ze ściany opadł tynk. Puścił mnie, a ja opadłam na podłogę. Pierwszy pomysł jaki mi przyszedł do głowy to odsunąć się od niego jak najdalej więc zaczęłam się czołgać ponieważ nawroty głowy były tak silne, że nie było mowy o wstaniu. Mężczyzna widząc moje poczynania złapał mnie za nogi przyciągając do siebie.
- Nigdy stąd nie uciekniesz, słyszysz? – złapał palcami mój podbródek i go gwałtownie podniósł bym na niego spojrzała.
- Pieprz się. – ściągnęłam jego rękę z mojej twarzy. Było mi obojętne co ze mną zrobi. To jest już koniec.
- Chciałem po dobroci ale jak widać z tobą się nie da. – wstał i z zamachem kopnął mnie w żebra następnie w inne miejsca. Krzyczałam, żeby przestał ale nie zrobił tego, zaczął kopać coraz mocniej. Próbowałam krzyczeć ale nie miałam siły. Jedyne co mogłam to skulić się i błagać o to by skończył. Nagle złapał mnie za włosy podnosząc za nie i z całej siły uderzając o róg komody stojącej obok. W jednej chwili upadłam na podłogę, zrobiło mi się gorąco. Przed oczami przeleciało mi całe moje dotychczasowe i zarazem beznadziejne życie. Czułam jak odpływam ciesząc się, że to już koniec.

Max’s POV

Po ostatnim napadzie na sklep jubilerski jestem poszukiwany. Nie zaplanowałem go, był kompletnie spontaniczny ponieważ potrzebowałem w tamtej chwili pieniędzy i przez moją nie uwagę jakaś kobieta mnie zauważyła i opisała policji. Ale udało mi się ukraść cenną biżuterię, którą od razu sprzedałem za dość wysoką cenę.
Leżąc na kanapie i bawiąc się piłką poczułem ucisk w brzuchu. Nie jadłem nic od dłuższego czasu ponieważ wszystkie pieniądze przepuściłem w klubie i na telefon. Mając nadzieję, że coś jednak znajduję się w lodówce wstałem rzucając piłkę w kąt pokoju i skierowałem się do kuchni. Poczułem ulgę widząc kilka składników na kanapki więc od razu zabrałem się za ich robienie. Po zjedzeniu posiłku odłożyłem talerz do zlewu i postanowiłem wziąć prysznic. Idąc do łazienki wziąłem po drodze czystą bieliznę, dresy i białą bokserkę.
Będąc już w kabinie usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Szybko się ubrałem i przetarłem mokre włosy ręcznikiem. Podszedłem pod drzwi wejściowe, już chciałem je otworzyć ale pukanie się nasiliło. Spojrzałem przez wizjer i ujrzałem dwóch policjantów.
- Cholera. – zacząłem się rozglądać za drogą ucieczki. Jedynym wyjściem było okno przy którym znajdowała się drabina przeciwpożarowa. Wróciłem do swojego pokoju po najpotrzebniejsze rzeczy. Policja na pewno obserwuje kamienice więc szybko tutaj nie wrócę. Wychodząc z pokoju usłyszałem odgłosy mężczyzn.
- Policja, otwierać! – spojrzałem na klamkę, która zaczęła się poruszać. Jeszcze chwila i wyważą drzwi dlatego podszedłem szybko do okna i je otworzyłem. Po chwili usłyszałem huk z korytarza co oznaczało, że są już w środku. Usiadłem na oknie przerzucając nogi na drugą stronę po czym złapałem szczeble drabiny. Stanąłem na niej i zacząłem schodzić na dół.

- Stój! – usłyszałem krzyk jednego z policjantów, spojrzałem w górę i zobaczyłem jak mierzy do mnie bronią. Nie poddawałem się i schodziłem dalej. Mężczyzna schował broń i ruszył schodami za mną. Byłem wystarczająco nisko by skoczyć więc tak też zrobiłem. Spojrzałem w górę, policjant był coraz niżej ale przypomniałem sobie że było ich dwóch. Rozglądając się na wszystkie strony biegłem w kierunku drogi. Wybiegając na ulicę niemal natychmiast zauważyłem drugiego policjanta z krótkofalówką. Gdy mnie zauważył od razu ruszył w moją stronę. Dzięki częstym treningom i joggingu nie mogłem narzekać na moją sprawność fizyczną. Spojrzałem przez ramię do tyłu, mężczyzna był daleko ode mnie więc miałem idealną okazję aby się schować. Skręciłem do niewielkiego lasu wciąż biegnąc między drzewami co chwilę schylając się pod gałęziami aż w końcu natrafiłem na niewielki dom za wysokim płotem. Zatrzymałem się by sprawdzić czy nie wbiegli do lasu. Najwyraźniej ich zgubiłem. Odetchnąłem z ulgą ale dla bezpieczeństwa postanowiłem się ukryć na posiadłości. Jednym zwinnym ruchem przeskoczyłem przeszkodę i już znajdowałem się w ogrodzie. Nagle usłyszałem głosy mężczyzn więc szybko skierowałem się do stojącego tutaj domu. Garaż był pusty zatem prawdopodobnie nikogo nie było w środku co mi w zupełności odpowiadało. Podchodząc bliżej drzwi zauważyłem że są one otwarte. Pomyślałem, że ktoś może być w domu ale nie było słychać nic prócz odgłosów ptaków. Złapałem za klamkę i powoli wszedłem do środka. Wchodząc głębiej zauważyłem niewielki bałagan jednak coś innego przykuło moją uwagę. Róg komody stojącej niedaleko mnie był cały we krwi. Zdziwiło mnie to, postanowiłem rozejrzeć się po całym domu. Wchodząc do pomieszczeń niczego nie zauważyłem. Została mi jeszcze piwnica więc szybko się tam skierowałem. Wchodząc do środka czułem że nie jestem tu sam.



Hej!
Jest i kolejny rozdział. Mam nadzieje, że się spodobał, a jeśli są jakieś wątpliwości co do stylistyki, fabuły czy czegokolwiek piszcie śmiało, postaram się to naprawić.
I oczywiście do następnego ♥ 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

16.10.2014


ROZDZIAŁ 2

Emily

Kolejny dzień nie różniący się od pozostałych. Ten sam poranek, te same czynności w dzień, ten sam wieczór, mam już tego dość. Jak każda nastolatka chciałabym się spotkać z koleżankami, pójść na domówkę lub do klubu czy po prostu wyjść na zewnątrz spojrzeć w niebo, pooddychać świeżym powietrzem jednak o tym mogę jedynie pomarzyć. Każda myśl o wolności, o dawnym życiu którego nie doceniałam wywołuje na mojej twarzy wodospad łez. Chociaż nie wiem jak bardzo chciałabym nie płakać nie potrafię przestać. Nienawidzę siebie za to, że jestem tak słaba.
Była noc, a ja nie mogłam zasnąć przez natłok myśli. Obracałam się w każdą możliwą stronę chcąc choć na chwilę zasnąć. Leżąc tak i patrząc w sufit po dość długim rozmyślaniu postanowiłam, że nie zostawię tak tego, muszę coś zrobić by nie żyć w taki sposób nie wiadomo jak długo jeszcze. Przez głowę przeszła mi myśl ucieczki. Odtrąciłam ją gdyż wydawała mi się niebezpieczna, nie chce nawet sobie wyobrażać co zrobiłby ze mną ojciec gdyby mnie przyłapał na ucieczce lub by się zorientował, że nie ma mnie w domu i by mnie znalazł. Byłoby o wiele gorzej niż jest teraz ale wszystkie starania wymyślenia innego sposobu poszły na marne przez tkwiący w głowie pierwszy pomysł, który z czasem podobał mi się coraz bardziej. Myślałam nad plusami i minusami, nad tym gdzie ewentualnie mogłabym uciec, co zrobiłabym gdyby mnie przyłapał i tak dalej. Postanowiłam, że zrobię to, jeszcze nie wiem kiedy ale zrobię to. Byłam coraz pewniejsza swojej decyzji lecz coś ciągle mnie blokowało, znowu miałam przed oczami czarne scenariusze tego co mogłoby się stać. Bałam się ale jeżeli nie spróbuje będę żałować. Mama zawsze mi powtarzała abym korzystała z życia każdego dnia bo nigdy nie wiadomo kiedy może się skończyć. Dzięki wspomnieniu o rodzicielce nabrałam siły i odwagi. Myślę, że może mi się udać. Po uspokojeniu chaosu znajdującego się w mojej głowie udało mi się usnąć.
Podczas snu wydawało mi się jakbym wpadła do wody lub została nią oblana, a chwile później poczułam straszliwy ból na twarzy. Natychmiast się przebudziłam i pomyślałam, że był to niezwykle realistyczny sen jednak to wszystko okazało się prawdą. Nad moim łóżkiem stał ojciec z pustą butelką po wodzie co wyjaśniłoby to, że jestem cała mokra oraz dotykając policzka zdałam sobie sprawę z tego, że mnie naprawdę uderzył. Jego twarz wyrażała gniew, do którego byłam już przyzwyczajona lecz nie wiedziałam czym był spowodowany tym razem dopóki nie spojrzałam na zegarek wskazujący godzinę 9.
- Przepraszam tato, nie mogłam zasnąć, udało mi się dopiero nad ranem. – po krótkich wyjaśnieniach chciałam wstać i od razu udać się do kuchni zrobić szybko śniadanie ale uniemożliwił mi to pchając mnie z powrotem na materac.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam wystarczy? – jad z jego ust wyczuwalny był z daleka, a wzrokiem zabiłby gdyby mógł. – Przez ciebie spóźnię się do pracy pieprzona córeczko. – mówiąc szarpał mnie za ramiona, a po próbie wyrwania się z wielkim zamachem uderzył mnie w to samo miejsce co wcześniej przez co ból się zwiększył, który wywołał u mnie płacz. Nie potrafiłam być silna, każde kolejne uderzenie coraz bardziej rozrywało mnie od środka jednak dalej trzymałam się planu ucieczki.
- Przestań ryczeć i idź mi zrób te pieprzone śniadanie. – puścił mnie po czym wyszedł z mojego pokoju. Otarłam łzy z twarzy i nie zwracając uwagi na mokre ciuchy szybkim krokiem poszłam do kuchni. Wyciągnęłam patelnie z dolnej szuflady, kilka jajek z lodówki i zabrałam się za zrobienie jajecznicy oraz czegoś do popicia. Po usmażeniu nałożyłam jedzenie na talerz, a przegotowaną wodą zalałam kubek z wsypaną wcześniej kawą.
- Smacznego i jeszcze raz przepraszam. – postawiłam śniadanie na stole i cofnęłam się kilka kroków w tył. Miałam nadzieje, że przez ponowne przeprosiny choć trochę złagodnieje.
- Zejdź mi z oczu. – wzrok skierował na talerz od razu zabierając się za konsumowanie posiłku i czytanie codziennej gazety. Cicho westchnęłam i pobiegłam do swojego pokoju w celu przebrania się w suche ciuchy ale najpierw postanowiłam wziąć kąpiel. Podeszłam do lustra w łazience i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki, fioletowy siniak umieszczony na połowie twarzy. Dotknęłam go lekko opuszkami palców lecz od razu cofnęłam rękę. Ból był potworny. Czy ten człowiek ma dłonie ze stali? Nigdy nie spodziewałabym się że to może tak cholernie boleć. Próbując nie zwracać uwagi na piekące miejsce rozebrałam się z piżamy która w dalszym ciągu była wilgotna i wrzuciłam ją do kosza na brudną bieliznę. Weszłam do wanny wypełnionej już do połowy wodą. Sięgnęłam po gąbkę i płyn do kąpieli, który nalałam na przedmiot i od razu zaczęłam go wcierać w skórę. Usłyszałam dość mocne trzaśnięcie drzwi co oznaczało, że potwór zwany moim ojcem wyszedł do pracy. Po umyciu wygodnie rozłożyłam się na całej powierzchni wanny relaksując się być może ostatni raz w najbliższym czasie. Woda po jakimś czasie znacznie się ochłodziła dlatego z niechęcią wstałam, sięgnęłam po ręcznik i wyszłam stając na niewielkim dywaniku. Wytarłam się i założyłam wcześniej naszykowaną bieliznę oraz ciuchy czyli czarne szorty i luźną białą bokserkę. Włosy po wysuszeniu ułożyły się w lekkie fale więc je tak zostawiłam.
Po dzisiejszej sytuacji z rana jestem pewniejsza mojego pomysłu z ucieczką. Jestem zdeterminowana i gotowa do tego jak nigdy wcześniej. Nie dopuszczę aby jeszcze kiedykolwiek mnie dotknął.
Skierowałam się do szafy by znaleźć mój stary plecak, który nosiłam do szkoły. Chciałam zabrać się jak najszybciej za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. W tym momencie nie liczyło się dla mnie nic innego jak uciec jak najdalej od tego człowieka. Uczono mnie bym żyła chwilą i jak najlepiej wykorzystała dotychczasowe życie więc tak też zrobię od dzisiaj. Zrobię wszystko by zmienić moje teraźniejsze życie i nic mnie przed tym nie powstrzyma.
- Tu jesteś – powiedziałam do siebie gdy w końcu go ujrzałam leżącego pod stertą rzeczy. Od razu go wyciągnęłam i otrzepałam z kurzu. Spojrzałam na zegarek by sprawdzić ile zostało mi czasu. Mam trzy godziny jeśli nie przyjedzie wcześniej więc nie marnując ani minuty zabrałam się za pakowanie.
Było trudniej niż przypuszczałam. Nie wiedziałam co wziąć, a co zostawić. Jak już wiedziałam co wezmę to nie mogłam się ze wszystkim zmieścić. Nigdy nie lubiłam się pakować, zawsze pomagała mi mama jak gdzieś wyjeżdżałam ale to chyba normalne u każdej rodzicielki. Czasami po prostu sama za to się zabierała mówiąc, że ona zrobi to lepiej i teraz jest tego skutek.

Po około godzinie z wielkim trudem skończyłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu żeby upewnić się czy o niczym nie zapomniałam. Przypomniało mi się, że w szkatułce trzymałam odłożone pieniądze więc czym prędzej do niej podeszłam. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam jej całą zawartość. Zabrałam je i schowałam do portfela, który od razu umieściłam w plecaku. Podniosłam telefon z łóżka i wsadziłam go do kieszeni szortów oraz założyłam bluzę i adidasy. Wyszłam z pokoju kierując się do kuchni by zjeść prawdopodobnie ostatni porządny posiłek w ciągu kilku najbliższych dni.


Hej!
Kolejny rozdział za nami. Jeśli przeczytałeś zostaw po sobie komentarz, chciałabym znać wasze zdanie na temat tego opowiadania. 
Do następnego! ♥

9.10.2014


ROZDZIAŁ 1

Emily

Byłam normalną nastolatką, chodzącą do szkoły, mającą mnóstwo znajomych jak i przyjaciół. Z rodzicami miałam bliskie relacje ale nie aż tak bliskie bym mogła się im zwierzyć czy porozmawiać na poważniejsze tematy. Wynikało to z tego iż całymi dniami byli w pracy, w ciągłym pośpiechu. Ważniejsze były dla nich pieniądze niż szczęście i miłość którą ich darzyłam. Gdy byłam mała było inaczej, często podróżowaliśmy, spędzaliśmy wspólnie każdą chwilę lecz czasy się zmieniły jednak nie narzekałam.
Pewnego dnia mama miała wypadek samochodowy wracając z pracy, zmarła na miejscu. To był cios prosto w serce. Ja jak i tata nie potrafiliśmy tego przyjąć do wiadomości.  Czułam się okropnie wiedząc, że tak rzadko mówiłam jej jak bardzo ją kocham pomimo tych wszystkich kłótni i tego, że całymi dniami nie było jej w domu. Dzień pogrzebu był najgorszym dniem w moim życiu. Po tym co się stało chciałam zbliżyć się do taty, poprawić relacje jakie są między nami ale on mnie jeszcze bardziej odpychał. Wiedziałam, że bardzo kochał mamę, chciałam mu pomóc przejść przez ten trudny dla nas czas razem jednak on wolał zatopić smutki w kieliszku. Zaniedbał się, nie chodził do pracy, traktował mnie jak służącą. Czułam się jakbym straciła obojga rodziców. Wydawało mi się, że jestem silna lecz w tamtym czasie nie potrafiłam zasnąć bez wcześniejszego wypłakania się w poduszkę. Po jakimś czasie który dla mnie trwał cholernie długo wydawało mi się, że tata wziął się w garść. Zaczął chodzić do pracy i nie upijał się tak jak poprzednio. Miałam nadzieje, że wszystko wróci do normy, że zaczniemy normalnie żyć ale zachowaniem zaczął przypominać potwora. Nigdy nie podnosił na mnie ręki, teraz robił to na każdym kroku, gdy mu się sprzeciwiłam, gdy nie chciałam mu czegoś kupić, gdy dostałam jedynkę ze sprawdzianu. Próbowałam maskować wszelkie siniaki pojawiające się na moim ciele lecz czasami były tak wielkie że po prostu nie dało rady. Potrafił dla własnej przyjemności mnie torturować, nie poznawałam go, zaczęłam się go bać. W szkole zauważono moją nagłą zmianę w zachowaniu. Zawsze chodziłam uśmiechnięta i byłam miła dla wszystkich. A teraz opuściłam się w nauce i unikałam kontaktów z rówieśnikami. Zamknęłam się w sobie, nie dopuszczałam do siebie nikogo. Psycholog szkolny postanowił ze mną porozmawiać. Udawałam, że jest wszystko w porządku jednak mi nie uwierzył i skontaktował się z moim ojcem. Nigdy nie zapomnę jego sztucznego uśmiechu, tego jak kłamał w żywe oczy człowiekowi, który chciał mi pomóc. Gdy przekonał do siebie psychologa był na mnie wściekły. Od tamtego czasu nie pozwolił mi chodzić do szkoły. Zamknął mnie w pokoju i nie wypuszczał z niego. Teraz jestem więźniem we własnym domu.
Leżąc na łóżku ze słuchawkami w uszach słuchałam swoich ulubionych piosenek by choć na chwilę zapomnieć o prawdziwym życiu. Byłam wdzięczna, że nie zabrał mi telefonu i laptopa, były to jedyne przedmioty dzięki którym miałam jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym. Gdy tata był w pracy miałam spokój, musiałam jedynie pilnować by było czysto i zrobić obiad by mógł zjeść po powrocie. Byłam tak przestraszona, że robiłam to co mi kazał by nie pogorszyć całej tej sytuacji. Czasami nawet potrafił być miły, jednak gdy sięgał po alkohol zmieniał się o 180 stopni.
Gdy jedna z piosenek się skończyła naszła mnie ochota by wziąć spokojną kąpiel zanim wróci ojciec więc wyciągnęłam słuchawki z uszu i podniosłam się kierując w stronę szafy po czystą bieliznę i ubrania. Po krótkim namyśle wybór padł na legginsy i luźną czarną bluzkę z napisem. Skierowałam się do łazienki, położyłam ciuchy na pralkę i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Rozebrałam się i weszłam do połowy napełnionej wanny. Nalałam na gąbkę trochę malinowego płynu do kąpieli i delikatnie wtarłam jej zawartość w ciało. Spłukałam z siebie pianę i ostrożnie wstałam sięgając po ręcznik, następnie owijając się nim stanęłam na dywaniku. Po wysuszeniu ciała założyłam wcześniej wybrane ciuchy, wyszłam z łazienki i podeszłam do telefonu w celu sprawdzenia godziny. Tata powinien niedługo wrócić z pracy więc skierowałam się do kuchni aby przygotować mu obiad.

Max

Znowu brakowało mi pieniędzy, a najszybszym sposobem by je uzbierać była kradzież. Robiłem to już od jakiegoś czasu, a że mieszkałem w małym miasteczku rzadko kiedy zdarzały się tu takie sytuacje więc ludzie nigdy się nie spodziewali. Każdą kradzież planowałem bardzo dokładnie i starałem się być najostrożniejszy jak tylko potrafiłem. Żyje tak od około dwóch lat i do tej pory nigdy nie wpadłem. Jako dziecko nie miałem dobrych relacji z rodzicami, a ich rozwód jeszcze bardziej je pogorszył. Miałem słabe oceny, nauka mnie w ogóle nie interesowała, wolałem grać w kosza czy piłkę nożną niż siedzieć przy książkach. Wdawałem się w liczne bójki przez które wyrzucili mnie ze szkoły. Dostałem warunek od rodziców, albo poproszę dyrektora o drugą szansę lub zapiszę się do innej szkoły albo mogę się wyprowadzić i poszukać innego domu. Poczułem się strasznie, jakby tylko czekali aż się wyprowadzę i odciążę ich od problemów związanych ze mną. W głębi duszy było mi smutno, bo jednak to byli moi rodzice, których kochałem ale nie dawałem tego po sobie poznać. Chciałem spróbować naprawić tą sytuację związaną ze szkołą jednak do starej nie chcieli mnie ponownie przyjąć, nie wierzyli bym się zmienił, szczerze nie dziwię im się, ja też nie wierzę bym kiedykolwiek się zmienił. Łatwo mnie zdenerwować, a jak już ktoś to zrobi od razu rzucam się na niego z pięściami. Złożyłem podanie do innej szkoły na drugim końcu miasta i jak się okazało przyjęli mnie. Myślałem, że wszystko wróci do normy lecz się myliłem. Poznałem nowych znajomych, którzy wciągnęli mnie w walki uliczne. Na początku nie byłem do tego przekonany ale uznałem, że lepiej będzie wyładować emocje tam niż w szkole z której mogą mnie wyrzucić. Po pewnym czasie rodzice domyślili się gdzie chodzę wieczorami przez ciągłe siniaki na twarzy. Zawiedli się na mnie. Nie odzywali się do mnie, a jak już to robili to z wyczuwalną pogardą w głosie. Miałem tego dość i postanowiłem opuścić rodzinne miasto nie myśląc gdzie i za co będę żył. Nie było to w tamtej chwili najważniejsze tylko to by na reszcie zacząć nowe życie, według własnych zasad i reguł. Zamieszkałem w niewielkim miasteczku, w którym znajduję się do dzisiaj. Nie żałuje swojej decyzji. Od dnia ucieczki ani razu rodzice się ze mną nie skontaktowali co mi pasuje.
Z rozmyśleń o dawnym życiu wyrwał mnie dźwięk dzwonka w moim telefonie. Leniwie się podnosząc sięgnąłem po dzwoniące urządzenie i bez sprawdzenia kto to odebrałem.
- Halo?
- Siema stary, masz ochotę na jakąś imprezę? – po głosie poznałem, że to Dylan, mój przyjaciel, którego poznałem w jednym z klubów. Chłopak umie się zabawić, potrafi rozbawić każdego i jest strasznie pozytywnym facetem. Jest również pomocny i umie wysłuchać jak nikt inny dlatego od razu go polubiłem.
- Jasne, w sumie czemu nie. – wzruszyłem ramionami, nie miałem nic innego w planach więc się zgodziłem.
- No to tam gdzie zawsze o 20. - powiedział po chwili się rozłączając. Odłożyłem telefon na biurko i skierowałem się w stronę łazienki by wziąć prysznic po drodze biorąc czystą bieliznę. Po wykonanej czynności wyszedłem z łazienki i podszedłem do szafy. Nie miałem dużo ciuchów ale nie przeszkadzało mi to. Wybrałem zwykłe jeansy oraz pierwszą lepszą koszulkę i od razu je założyłem spodnie opuszczając lekko w dół dodatkowo zarzucając na siebie bluzę z kapturem. Ułożyłem włosy jak najlepiej się dało, włożyłem telefon do kieszeni i założyłem buty po czym wyszedłem z mieszkania. Klub był niedaleko więc spokojnym krokiem ruszyłem w jego stronę. 


Hej!
Jest pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się choć trochę spodobał. Jest to moje pierwsze opowiadanie i dopiero uczę się pisać. Mam nadzieje, że z czasem będzie coraz lepiej. :) 

Rozdziały będę dodawać co tydzień. Do następnego! ♥

4.10.2014

Prolog


Ona po śmierci matki całkowicie odizolowana od świata, 
zamknięta we własnym domu przez znęcającego się nad nią ojca. 
On ubogi, mieszkający w starej kamienicy, 
kradnący by mieć z czego żyć. 
Oboje po przypadkowym spotkaniu postanawiają uciec. Myśląc jedynie o przygodach nie wiedzą ile czeka ich niebezpieczeństw.


Jeśli spodobała Ci się tematyka opowiadania i chcesz być informowany o kolejnych rozdziałach na twitterze wejdź w zakładkę 'Informowani' i w komentarzu zostaw swój user. 
Do zobaczenia! 

Bohaterowie

Emily Red (18 lat)



Max Corner (19 lat)



Dylan Casas (20 lat)



Brooke Williams (20 lat)